piątek, 20 lipca 2018

Rozdział 5

Rozdział 5

"Kung-Fu Izzy, Perry Nożycoręki i mroczny Książę, czyli o niebezpieczeństwach czyhających na każdym kroku"


Los Angeles, Kalifornia
Zajebista chata na obrzeżach Hollywood

Joe Perry schodził powoli, powolutku po obitych czerwonym aksamitem schodach, cicho podśpiewując i opierając się ręką o wypolerowaną poręcz. Co jak co, ale niecodziennie robi się przegląd całego arsenału gitar, które wkrótce miał zabrać na trasę Aerosmith, na ciężkim kacu.
Zostały przed nim ostatnie schodki. Joe Perry stanął, by zebrać siły i po chwili przeskoczyć to, co na ostatnich schodkach leżało.
A raczej kogoś.
Gitarzysta westchnął lekko i uderzył wspomnianego "ktosia" butem w twarz. W odpowiedzi usłyszał nic nieznaczące dźwięki.
-Tyler.- mruknął, ponownie kopiąc przyjaciela- Wstawaj, kurwa.
Klon Micka Jagger'a w wersji beta tylko obrócił się na bok, przytulając się do nogi Perry'ego.
-Ja pierdolę!- podniósł nogę, do której przylepił się Steven i trzymając się jedną ręką poręczy zaczął machać obciążoną kończyną- No weź się odklej, palancie!
Wstrząsy widocznie obudziły wokalistę, bo otworzył oczy i zamrugał nimi kilkakrotnie, ale zanim na dobre się obudził, Joe obrócił się i całkiem przypadkowo skierował nogę tak, że przyjaciel wyrżnął głową w ścianę.
-No kurwa!- zawołał już na dobre obudzony Steven- Pojebało Cię, idioto?!
Perry opuścił go i wzruszył ramionami.
-Przynajmniej się obudziłeś. A teraz mnie puść.
-Nie mogę...-wybełkotał, próbując odczepić się od nogawki jeansowych spodni- No nie mogę.
-Nie pierdol, tylko mnie puść!
-Nie no, serio stary, nie mogę!
Po bliższym przyjrzeniu się łapom wokalisty stwierdzili, że...
-Gdzie, na mą zajebistość, Ty w tym domu Kropelkę znalazłeś?- spytał zdziwiony Joe.
Steven jednak nie umiał jednoznacznie odpowiedzieć.
Nieszczęśliwy gitarzysta, siąkając i mrucząc pod nosem, że zabije Stevena, ruszył w podróż mającą na celu poszukiwanie nożyczek.
Brunet przyłożył je nad rękami przyjaciela.
-AA!!!- wrzasnął swoim najwyższym głosem- Nie ucinaj mi rąk, bro!
-Nie wierć się, idioto!
-Ale, ale...-niemal już płakał Steven- Nie możesz ich zdjąć i wtedy spróbować mnie jakoś odlepić?!
Joe poczerwieniał.
-NIE!- wrzasnął tak, że wokalista skulił się ze strachu- Nie będę się przed Tobą rozbierał! Poza tym to moje najlepsze jeansowe spodnie! Zwinąłem je z szafy Roberta Planta!
-NO MASZ!- wydarł się tym razem Tyler- Kiedy Ty byłeś u Led Zeppelin?! Czekaj...- zrobił wielkie oczy, bo coś sobie uświadomił- Po co Ci były spodnie, skoro miałeś własne. Joe...-jego głos niemal już się łamał, a z oczu poleciały łzy- CZY TY MNIE ZDRADZASZ ZE STEROWCEM ROBCIEM?!
W odpowiedzi gitarzysta kilkakrotnie uderzył Tylerem o ścianę.
-DLACZEGO GADASZ TAK, JAKBYŚMY BYLI PARĄ?!- ryknął, strasznie zdenerwowany- JESTEŚMY TOXIC TWINS, JESTEŚ MOIM BRO, KUMPLEM Z ZESPOŁU I NICZYM WIĘCEJ!
-Niczym?- zapytał cicho.
Gitarzysta westchnął ciężko.
-No jeszcze kumplem do flaszki.
-Ooo, Joe! Lejesz mi wódkę na serce!
Perry usiadł przy ścianie, mając wciąż Tylera przyczepionego do nogi.
-Na imprezie w domu Planta były babki do towarzystwa.- mruknął, po jakieś chwili- Spodnie mi zajebały, rozumiesz stary. A to było wtedy, kiedy mieliśmy lecieć samolotem do Chin...
-Czaję, ale czemu...
-Potem sprzedały na Aliexpress za grubą kasę i podzieliły się między sobą zyskami.- dodał Joe, uderzając głową w ścianę.
-Aaa, chyba że tak. - powiedział Steven, ale zaraz roześmiał się- Powinieneś się cieszyć, że zdjęte z Twojej dupy spodnie są takie drogie.
Zapadła cisza, którą po chwili przerwał ponownie Tyler.
-Ale mnie nie musisz się wstydzić, Joe. Nie będę patrzył...
-To nie o to chodzi, bro. - westchnął Perry - Po prostu założyłem spodnie, czaisz?
-Yyy?
-NIE MAM POD SPODEM GACI! - wrzasnął.
Wokalista spojrzał na niego.
-Kurwa Joe, Ty leniwy dupku. Kto normalny w dzień powszedni paraduje w jeansowych spodniach Roberta Planta, nie założywszy wcześniej stuprocentowych bawełnianych gaci od Kevina Klein'a, po własnej, wielkiej jak przyjaciel Nikki'ego Sixxa willi w Hollywood?
-O co Ci chodzi, mam uczulenie na latek...-gitarzysta urwał, zdawszy sobie sprawę ze słów Tylera - Skąd Ty wiesz, jak wielkiego przyjaciela ma Nikki?
-Ja...
-CZY TY MNIE ZDRADZASZ Z TYM PSTROKATYM ĆPUNEM?
-NIC  Z TYCH RZECZY!- zawył Tyler, widząc jak gitarzysta sięga po nożyczki- PRZED CHWILĄ SAM POWIEDZIAŁEŚ, ŻE JESTEŚMY TYLKO PRZYJACIÓŁMI.
-Bo jesteśmy.- potwierdził - Lecz nie sądziłem, że mój kumpel jest gejem. Zawiodłem się na Tobie, Steven...-dodał bardzo smutnym głosem.
-NIE PRZEGINAJ, NIE JESTEM GEJEM!- wrzasnął wokalista, a zaraz dodał już spokojnie- Po prostu miałem wątpliwą przyjemność spędzić czas z panią, która wcześniej zajmowała się Sixx'em.
-I powiedziała Ci, że Nikki ma większego?- spytał Joe, a zaraz ryknął śmiechem widząc minę Tylera.
Perry zaczął wić się na posadzce ze śmiechu. Gdy już się uspokoił, z powrotem oparł się o ścianę.
-Co ważniejsze, co robimy z tym?- zapytał Steven, wskazując głową na swoje doklejone ręce.
Gitarzysta wstał na równe nogi.
-No cóż...- podniósł nożyczki wyżej, tuż nad kolano i zahaczył o materiał- O wspaniałe spodnie, wybaczcie, że przez mojego kumpla, idiotę, ale nie-geja muszę Was skrzywdzić...-łzy skapnęły na twarz Tylera, Joe płakał- Przepraszam Was...
Kiedy już wszystko się odbyło, wkurzony Steven wstał na równe nogi, wciąż mając kawał jeansów Planta przyklejonych do łap.
-Nie mogłeś tak od razu?
-Wierciłeś się, to Twoja wina.
Ich konwersację przerwał hałas. Obejrzeli się w kierunku okna, które jak się okazało, było otwarte.
Obaj dopadli do niego, jeden wciąż doklejony do materiału, drugi w pokrzywdzonych jeansach.
W krzakach czarnych róż leżał nie kto inny jak Lars Ulrich.
-A Ty tu czego, pokurczu?- spytał Joe, a Duńczyk na dźwięk jego głosu natychmiast się podniósł.
-O, stary.- powiedział, ocierając łezkę rozbawienia i podnosząc swojego Iphone'a - Jaka komedia...zrobiłem live'a na Twitterze! Bijecie rekord oglądalności!
-Serio? A jakie są komentarze?- spytał Tyler, wyrywając perkusiście komórkę. Przewinął na komentarze i zaraz znieruchomiał- O, kurwa...
-Co jest?- Joe zajrzał mu przez ramię.

"Użytkownik KingJagger skomentował to
" KURWA, RICHARDS, ZDEMASKOWALI NAS!"
***
Hellhouse
Izzy obudził się w łazience. A dokładniej to z głową obok pralki, pod wanną, którą kulturalnie zajumali jakiemuś bogatemu małżeństwu, kiedy akurat nie było ich w domu. To była bardzo ładna wanna, ozdobiona srebrnymi zawijasami rodem z Lorien. Może była robiona na zamówienie, bo właściciel był fanem LOTRa? Tego Izzy nie wiedział.
Również nie miał pojęcia, skąd się tutaj wziął i co się stało. Jednak filozoficzne rozmyślania postanowił zostawić sobie na później, a najpierw postanowił wyciągnąć łeb spod wanny i po skończeniu tej diabelsko trudnej czynności, ruszył do kuchni, z nikłą nadzieją, że w lodówce jest coś, oprócz światła i jednego, ukrytego słoika z dżemem.
Jednak droga do wymarzonego raju nie była usłana różami, a wręcz bardzo wielkimi, ciężkimi i bezwładnymi przeszkodami.
Na początek- przeszkody mające uniemożliwić biednemu, głodnemu rytmicznemu wyjście z łazienki. Czyli nieprzytomny Rachel Bolan leżący pod drzwiami oraz około pięćdziesięciu butelek po Jacku Daniels'ie (co oznaczało, że Slash też trafił do domu) do tego rozbitych, w najlepsze chrapiący Sebastian Bach z głową pod pachą Axla (fuj?), rozwalona w kawałki ławka (skąd? Przecież nawet nie ma tu parku!) i dwa psy.
Dalej-siły zła, które próbowały odwieść go od wizyty w kuchni.
To co zobaczył, przeszło jego najśmielsze oczekiwania. W progu leżał Steven wysmarowany dżemem truskawkowym, a z ust wystawała mu sałata.
SKĄD ON WZIĄŁ SAŁATĘ?!
-Co. Do. Kurwy. - wycedził przez zęby Izzy i kopnął go w głowę. Adler w odpowiedzi jęknął, powiedział coś przez sen i obrócił się na drugi bok. Pod jego tyłkiem leżał całkiem zgnieciony chleb, który w tym momencie wyglądał całkowicie niejadalnie.
A przecież mógł być...
-Ja pierdolę, Steven! Wstawaj, Ty śmieciu! Zmarnowałeś mój ulubiony dżem truskawkowy! - wrzasnął i chwycił tłuczek do mięsa, który leżał na blacie, a którego zajumali razem z pralką, ponieważ był w środku. I jakaś czerwona maź też . Zamachnął się nim na perkusistę i w momencie, kiedy tłuczek miał uderzyć w twarz Stevena, w salonie- czyli taki DrinkRoom- coś jebło, budząc wszystkich w domu.
Stradlin zahamował rękę, odrzucił tłuczek, który walnął w ścianę i  wyszedł z kuchni, stwierdziwszy, że Adlera potem spotka boska kara. W końcu numer do Thora był wyrysowany węglem pod schodami prowadzącymi donikąd...
W salonie, pod kupą desek, które jeszcze pięć minut temu były szafą...
A może serio Thor mnie usłyszał?
leżał Slash ze stopą na twarzy Duffa.
-Co tu się, na Odyna, stało? - zapytał zrezygnowany Izzy. Hudson pokiwał głową, na znak, że żyje i odpowiedział:
-No...spałem na szafie, nie pytaj jak się tam znalazłem- powiedział, uprzedzając rytmicznego- I nagle poczułem, że szafa się trzęsie no...no i jebło. - wyjaśnił, jednocześnie próbując się wygrzebać spod szczątek mebla.
Stradlin zignorował błagalne jęki przyjaciela i podszedł do basisty, kopiąc go w brzuch.
-Te...-powiedział, zmieniając cel następnego kopnięcia, w głowę.- Żyjesz?
McKagan nie odpowiedział.
-Chyba umarł. Trzeba będzie znowu wybrać się do tego gejowskiego klubu po następnego naiwniaka.-stwierdził Axl, który przyszedł do salonu tuż po tym, jak skopał Bacha "za naruszenie jego zajebistej przestrzeni osobistej i za zabicie jego mrówki, George'a".
Perkusista wyczołgał się z kuchni, zostawiając za sobą długie ślady w postaci dżemu i zaczął płakać.
-Duff...-chlipał- Nie umieraj. Nadal nie oddałeś mi tej dychy...Potrzebuję jej...Plus byłeś bardzo dobrym kumplem, kto będzie mi teraz śpiewał kołysanki?
Atmosfera zrobiła się naprawdę ponura, a wykorzystał to Bach, spieprzając przez okno i depcząc przy okazji wciąż niemogącego wygrzebać się spod resztek szafy Slasha.
Drzwi wejściowe otworzyły się gwałtownie.
-LUDZIE RATUJCIE, ON CHCE MNIE ZABIĆ! - do środka wpadł Ulrich, a za nim biegł Perry z nożyczkami w rękach.
Wszyscy przytomni stanęli jak wryci, bo przecież niecodziennie do ich własnego domu wpada gitarzysta legendarnego Aerosmith.
Zanim otrząsnęli się z szoku, drzwi ponownie huknęły i wypadły z zawiasów, do Hellhouse wbiegł Steven Tyler, a na jego dłoniach widoczne były skrawki materiału.
Lars biegał wokół salonu z piskiem, a Joe wciąż gonił go z nożyczkami w rękach.
Slash pierwszy otrząsnął się z szoku.
-JA PIERDZIELĘ, TO JOE PERRY!- krzyknął i jakimś cudem od razu wyszedł spod szczątków szafy. -PIEPRZONY MISTRZ GITARY!
Słysząc taką pochwałę i to z ust nieznajomego człowieka, gitarzysta zatrzymał się. Slashowi i Izzy'emu oczy się świeciły, Duff wciąż był nieprzytomny, Axl już wdał się w rozmowę z Tylerem, Ulrich uciekł,  korzystając z okazji, jak wcześniej Bach, jeden Popcorn próbował coś ogarnąć.
-Panowie...-zaczął, zwracając na siebie uwagę całego towarzystwa- Może zacznijmy od początku...O CO TU WŁAŚCIWIE CHODZI?!

***

Użytkownik KingJagger skomentował to
" KURWA, RICHARDS, ZDEMASKOWALI NAS!"
Odpowiedź od NiesmiertelnyKeith:
"Odwrót! Odwróóóót!"

Użytkownik NikkiTheRipper skomentował to:
"Ja pierdolę, Steven, czy Ty ze wszystkim musisz się wygadać?!"
Odpowiedź od TommyTheBeast:
"NIKKI, CZY TY MNIE ZDRADZASZ Z TYM SKRZYDLATYM KLONEM JAGGERA?"
Odpowiedź od NikkiTheRipper:
"Tak. XD"
Odpowiedź od TommyTheBeast:
"Oł. XDDDD"

NikkiTheRipper podał to
TommyTheBeast podał to

Użytkownik PrincessNeil741 skomentował to:
"...kurwa"

PrincessNeil741 podał to

Użytkownik TheGreatRobert10
"Pojebało Cię, Perry? Odkupujesz mi spodnie!"
Odpowiedź od IncredibleJimmy7
"Obawiam się, że Cię nie słyszy."
Odpowiedź od TheGreatRobert10
"To była limitowana edycja!"
Odpowiedź od TheGreatRobert10
"No, ale Sterowiec Robcio?!"
Odpowiedź od IncredibleJimmy7
"Sterowiec Robcio xD"
Odpowiedź od LedowyPałker
"Sterowiec Robcio xDD"
Odpowiedź od GoldPaulJones
"Sterowiec Robcio xDDD"
Odpowiedź od TheGreatRobert10
"Nienawidzę Was"
Odpowiedź od TheGreatRobert10
"Jeb się, Tyler"
Odpowiedź od TheGreatRobert10
"Perry, już nigdy w życiu nic Ci nie pożyczę."
Odpowiedź od BigSteven
"O NIE XD"

IncredibleJimmy7 podał to

LittleSebus podał to

MegaDave podał to

Użytkownik HetfieldLion666 skomentował to:
"Ja pierdolę, Lars, co im dosypałeś?"
Odpowiedź od MłotNaZombie
"I skąd wziąłeś klej?"
Odpowiedź od TheGreatestDrummerOnTheWorldCalledLars
"To nie ja."

ZebrowatyFriedman podał to

BetterThanUlrich podał to

TopOfHill podał to

Użytkownik Cliff Burton skomentował to:
"..."
Odpowiedź od HetfieldLion666 
"..."
Odpowiedź od MłotNaZombie
"..."
Odpowiedź od NikkiTheRipper
"..."
Odpowiedź od HetfieldLion666
"Wypierdalaj stąd, dzbanie."
Odpowiedź od TommyTheBeast
"..."
Odpowiedź od HetfieldLion666
"Ty też, idioto"
Odpowiedź od PrincessVince741
"..."
Odpowiedź od HetfieldLion666
"A Ty to już w ogóle, księżniczko. SPŁOŃ."
Odpowiedź od TheGreatRobert10
"..."
Odpowiedź od IncredibleJimmy7
"..."
Odpowiedź od LedowyPałker
"..."
Odpowiedź od GoldPaulJones
"..."
Odpowiedź od BigSteven
"Więc..."
Odpowiedź od DivineGodPerry
"To oznacza tylko jedno..."

ThePrinceOfDarkness skomentował to
"TO WCALE NIE JA!!!!!!!"

-No nieźle...-stwierdził Slash, przeglądając wszystkie komentarze- Wasze nagranie jest najbardziej popularne na Twitterze i w sieci.
Perry i Tyler spuścili głowy.
-Jak go znajdę...-zacisnął pięści gitarzysta- To po prostu zabiję.
-Nie dasz rady...-stwierdził Steven- To w końcu sam pieprzony Ozzy Osbourne.
-Racja.- dodał Hudson- To Książę Ciemności. On może.


***
Był  środek nocy. Niesamowicie lało i trzaskały pioruny. Przy jednym, szczególnie głośnym, Adler pisnął i schował się pod kanapą. Wszyscy, czyli Gunsi, Steven i Joe oraz Scotti Hill, który przyszedł prosić o pożyczkę butelek na wymianę, siedzieli w salonie.
Nagle całe towarzystwo zdrętwiało, bo usłyszało tajemnicze, przeciągłe skrzypienie. Wszyscy wychylili głowy z salonu.
Wyważone wrota Hellhouse nagle same się uniosły i wylądowały z powrotem na zawiasach, a potem ponownie otworzyły.
W progu stała jakaś ciemna postać, w czarnym, długim płaszczu, a w ręce trzymała kosę.
-Ej...-przemówiła chrypiącym głosem.
-AAAAAAAAAAA!- wszyscy podnieśli alarm, gdy postać zbliżała się do nich.
-To koniec...umrzemy! Umrzeeeeeeeeeemy!- panikował Axl, biegając w kółko.
Tajemnicza postać stanęła na środku pokoju i zdjęła kaptur...

C.D.N...

_________________________________________________________________________________


Po dłuższej przerwie, w końcu jest! Jak myślicie, kto przyszedł w ostatniej scenie? Aktualnie pracujemy nad kolejnym rozdziałem, także niedługo powinien się pojawić.